WYWIAD: Dyrektor generalny H. Moser Bertrand Meylan o Going Against the Grain - Dziennik internetowy Men Life

Spisie treści

H. Moser może i jest małą firmą, ale jak na markę, która produkuje znikomą ilość zegarków – tegoroczna produkcja to około 1500, ich największa do tej pory – taktycznie robią dużo hałasu. Od ich corocznych ofert nowości na SIHH, które stały się jednym z głównych punktów konferencji, po zabawne kampanie reklamowe, nie wspominając o niestrudzonym prowadzeniu kampanii na rzecz bardziej zjednoczonego przemysłu zegarmistrzowskiego, H. Moser & Cie to firma, która konsekwentnie wyprzedza jego waga.

I zrobili to wrażenie w bardzo krótkim czasie – chociaż firma mogła zostać założona w 1828 roku, to jej przejęcie przez braci Bertranda i Edouarda Meylanów wraz z ojcem w 2012 roku sprawiło, że statek był nowy kierunek. Branża luksusowych zegarków odniosła duży sukces w gospodarce post-GFC, a ludzie znów rzucają monetą na ładne zegarki.

Ale tam, gdzie inne marki, niemal tęsknie, opierały się na swoim dziedzictwie i historii, aby sprzedać swoją historię (i drogie towary), H. Moser & Cie zwraca nos ku tradycji, przynajmniej jeśli chodzi o przekazywanie swojej narracji.

„Po jakimś czasie to za dużo bzdur” - mówi chłodno Bertrand Meylan, rozparty na sofie na piętrze w studiu krawieckim Oscara Hunta w Sydney. „Pochodzimy z modelu, który istniał wcześniej z powodu romantyzmu”.

Filmy reklamowe Mosera słyną z nowoczesności i braku szacunku. Cała seria, ostatnio, celowo celowała w zmęczone i powtarzające się tropy, które są używane (i ponownie wykorzystywane) przez inne firmy produkujące zegarki do znudzenia do bicia zegarków. Z kolei H. Moser & Cie’s konstruują historię, która ma wywołać śmiech nad sentymentalizmem – odważne podejście dla firmy, której zegarki zaczynają się od pięciu cyfr. Meylan wie jednak, że historia jest tak samo ważna, jak jakość, gdy próbuje się nakłonić ludzi do zakupu pięknego zegarka.

„Jeśli historia pasuje do produktu, masz zwycięzcę, a produkt się sprzeda”.

Jednak w przeszłości brak szacunku przyniósł marce spektakularny odwrotny skutek. Ich obecnie niesławny „Swiss Icons Watch”, który miał być wystawiony na SIHH w zeszłym roku, chybił celu, choć miał być prawdziwym hołdem dla tego, co zdaniem rodziny Meylan jest fantastycznym przemysłem i poważną próbą podniesienia świadomości na temat ich pragnienie przywrócenia większego znaczenia terminowi „Swiss Made”.

Chociaż wywołało to odpowiednie poruszenie po ogłoszeniu, inny gracz (a może wielu graczy) zakwestionował jego bezczelność, a marka wycofała zegarek, a także zamiar wystawienia go na aukcję charytatywną.

„Przesłanie, które chcieliśmy, aby ludzie zrozumieli lub przedstawili, zostało źle zrozumiane, ale nasza wina” – radośnie przyznaje Meylan.

„Jesteśmy małą firmą. Nie mamy setek ludzi przechodzących przez to, co zamierzamy zrobić. Dzień przed taką premierą może trzech lub czterech widziało i wiedziało, co się dzieje. Tak więc czasami nie mamy wystarczającej wizji z zewnątrz, aby powiedzieć: „Ok, może powinniśmy to zmienić”. Jest kilka rzeczy… Zmieniłbym to, co myślę, że poszłoby gładko.

„Naprawdę naszym celem było powiedzenie, że to niesamowita branża. Kocham tę branżę. Myślę, że ta branża ma ogromny potencjał, ale musimy się rozwijać.

„Myślę, że marki nie są”.

Poprzednie podejście z przymrużeniem oka, które sprawiło, że firma zrobiła fale, miało miejsce w 2016 r., Kiedy ich „Swiss Alps Watch Zzzz” wycelował w nowo wprowadzony zegarek Apple Watch. W tamtym czasie niektórzy zastanawiali się, jaki wpływ miałyby smartwatche na przemysł luksusowych zegarków.

„Wiele pytań, kiedy spotykaliśmy się z dziennikarzami, brzmiało: „Och, czy myślisz, że szwajcarskie zegarki mechaniczne wciąż mają przyszłość?” W naszym umyśle oczywiście! Nie mówisz o tym samym temacie!

„To produkt, który ma bardzo, bardzo krótką żywotność w porównaniu z produktem, który ma jedną z najdłuższych, jakie można znaleźć na dzisiejszej planecie. Zegarek mechaniczny za sto lat nadal będzie w stanie naprawić; nadal być w stanie biegać; nadal być w stanie przekazać to innym. Więc to naprawdę zupełnie inny świat”.

A co do ich wpływu na rynek?

„Jestem przekonany, że smartwatche przybliżają młodsze pokolenie do noszenia zegarków. Pomoże to branży zegarkowej w dłuższej perspektywie. Nie twierdzę, że smartwatche nie szkodzą branży zegarkowej, bo oczywiście tak robią. Jest segment młodych ludzi, którzy w pewnym wieku wolą mieć smartwatch niż zegarek mechaniczny”.

Jedną z najgorętszych misji Meylana jest odzyskanie terminu „Swiss Made” w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zgodnie z obowiązującymi przepisami zegarek musi być wyprodukowany w 60 procentach w Szwajcarii, aby nosić etykietę „Swiss Made”. I chociaż Meylan przyznaje, że większość producentów produkuje zegarki, które zawierają znacznie więcej niż ten prawnie wymagany procent, zdjął etykietę z własnych zegarków, dopóki branża nie podniesie się i zaostrzy swoje parametry, aby zachować dumne dziedzictwo i wartości.

„Jesteśmy w tym hardcorowi. Urodziliśmy się w branży zegarków. Wszyscy moi przyjaciele w szkole, ich rodzice pracowali w branży zegarkowej. Mamy ten niesamowity zasób wiedzy, który, jeśli go nie bronimy, całkowicie zniknie.

„Ponieważ tak łatwo jest wyjechać za granicę z 60-procentową wartością. A jeśli spojrzysz na zasady, które nie są wystarczająco surowe. Dużo walczyliśmy o 80 procent. To uczciwe – 80 procent wartości.

„Szczególnie wiedząc, że pensje są tak wysokie”.

Inną misją rodziny Meylan jest wysuwanie zrównoważonego rozwoju i odpowiedzialności za środowisko na pierwszy plan w swojej branży. Tegoroczna „nowość” SIHH sprawiła, że ​​marka włożyła pieniądze tam, gdzie są jej usta, jeśli chodzi o zaangażowanie w ekologię: zegarek, który może dosłownie podtrzymać życie roślin.

Pełen szwajcarskich tubylców uprawianych we własnym ogrodzie producenta, w tym sukulenty, mchy, mini Echeveria, rzeżuchy, pająki i cebule, zawierał również tarczę z naturalnego kamienia mineralnego, porostów z Alp Szwajcarskich i pasek z trawy. Jego celem było ogłoszenie zaangażowania firmy Moser w odpowiedzialność za środowisko i zawierało obietnice spełnienia warunków certyfikacji Rady Odpowiedzialnej Biżuterii, jak najczęstszego korzystania z materiałów Sprawiedliwego Handlu oraz zagwarantowania zerowego śladu węglowego w produkcji do 2021-2022 roku.

„Już to osiągnęliśmy”, mówi rzeczowo.

„W firmie zdaliśmy sobie sprawę, że większość pracowników ma mniej niż 43, 44 lata. Jesteśmy dość młodym pokoleniem i naprawdę zdaliśmy sobie sprawę wewnętrznie, że wszyscy są przywiązani do tego, aby wszystko było lepsze; nie tylko tworzą świetną firmę zegarkową, kochają markę, chcą ją promować, ale jednocześnie czują, że firma, dla której pracują, potrzebuje podejścia do społeczeństwa i stania się lepszą firmą .

„Na dzień dzisiejszy nie zmieniliśmy ceny produktu końcowego, ale pozyskiwanie etycznego złota kosztuje nas więcej, ponieważ przechodzi przez różne kanały”.

Z młodzieńczą energią zarówno u steru, jak i przepływającej przez życiodajną krew swoich ludzi na każdym szczeblu organizacji, H. Moser & Cie to stara firma, która udowadnia, że ​​dziedzictwo nie musi być duszne; tradycja nie musi być pretensjonalna, a obalanie norm niekoniecznie oznacza odrzucenie wszystkiego, co wspaniałe w tym, co jest prawdopodobnie największym eksportem Szwajcarii.

Będziesz pomóc w rozwoju serwisu, dzieląc stronę ze swoimi znajomymi

wave wave wave wave wave