Ciężka jest głowa, która nosi koronę. Przez lata zachwalaliśmy Marnusa Labuschagne'a jako kolejną przebój australijskiego krykieta, ale życie w cieniu Smitha i spółki to nie lada wyczyn. Znani nowicjusze i niepowodzenia, które zaśmiecały karierę Labuschagne, zostały dobrze udokumentowane. Od oszałamiającego złapania na krótkiej nodze, które oznaczało triumfalne wejście na wielką scenę, po długą walkę o bezpieczeństwo selekcji, Labuschagne widział wiele w krótkim okresie. Ale w piątym dniu sierpnia mecz testowy w latach 2021-2022 bezwzględny pałkarz podbił serca Australijczyków na całym świecie. Odważny występ 59, najlepszy ze wszystkich australijskich nietoperzy tego dnia, uratował remis dla swojej drużyny, nieźle, biorąc pod uwagę, że początkowo nie był przeznaczony do fałdowania.
W ciągu 12 miesięcy, które minęły, Marnus Labuschagne stał się czymś więcej niż tylko zamiennikiem, dzwonkiem dla wyczerpanej strony testowej. Po latach życia na obrzeżach reprezentacji narodowej, praworęczny jest teraz oficjalnie najlepszym pałkarzem Australii, tytuł wykuty w ogniu bitwy. Nie, żebyś to wiedział.
O izolacji
Zastrzeżony Queenslander odnosi sukcesy, ciężko pracując, aby utrzymać normalne życie 26-latka. Pomimo ślubu w latach 2021-2022, gwiazda testowa nadal dzieli dom z dwoma bliskimi kolegami, co według Labuschagne'a pomogło mu zachować pokorę i spokój, pomimo niedawnej globalnej niepewności.
„W niektórych częściach było to wyzwanie, ale mamy szczęście w Queensland i mam szczęście, że mam ładne, pełne gospodarstwo domowe” – mówi Labuschagne. Człowiek wielu. „Byli niesamowici. Fajnie było mieć wokół siebie ludzi. Myślę, że to jedna rzecz, która byłaby dla mnie naprawdę trudna w tym czasie, nie móc widzieć ludzi. Tak więc posiadanie ich w domu i w pobliżu było prawdziwym przywilejem”.
Chociaż nie jest niespodzianką, że domownicy grają sporo w krykieta na podwórku, Labuschagne przyznaje, że te gry są nieco inne niż te, do których przywykła większość Australijczyków. W rzeczywistości gra towarzyska z najlepszym testowym graczem Australii może być czymś innym. „Właściwie mamy iPada skonfigurowanego do aparatów DRS, z torbami polowymi jako łapaczami” – żartuje. „Tak, i stają się konkurencyjne. Porozmawiajmy o wybuchach, było kilka ogromnych kurzu w garażu krykieta. Złe decyzje sędziów. Naprawdę testują przyjaźnie, to na pewno.
Ale wraz ze złagodzeniem ograniczeń przychodzi nieco więcej swobody, choć bez możliwości podróżowania. Będąc mieszkańcem Queensland, Labuschagne nie był w stanie dołączyć do swoich kolegów z drużyny międzystanowej na trening, co oznacza, że większość okresu po izolacji spędził z lokalną drużyną, co, jak przyznaje, było mile widzianą zmianą scenerii. „W naszym stanie trening nie został zbytnio zmieniony. Jesteśmy w sytuacji, w której mogliśmy być na bramkach, trenować i grać w centrum. Oczywiście to nie jest takie szczęście dla facetów z Victorii i Nowej Południowej Walii, którzy zostali objęci większymi ograniczeniami, ale przynajmniej tak siedzimy. To duża zmiana w stosunku do godzin krykieta na podwórku i sesji domowych, w które angażuje się Australijczyk numer 3. „Ustawiasz sprzęt do domowej siłowni, abyś mógł wyjść i trenować poza domem i tym podobne. Więc to jest rodzaj rzeczy, które robiłem na początku, aby upewnić się, że bez względu na to, co się wydarzy, jestem gotowy do pracy i upewnienia się, że odchodzę” – mówi.
Australijska gwiazda przyznaje jednak, że powrót do normalności był szybki. Zaledwie kilka tygodni po uderzeniu na tor treningowy, Labuschagne i reszta międzynarodowego składu weszli do narzuconej przez drużynę bańki, która sprawiła, że zostali poddani kwarantannie przez dwa tygodnie, zanim udali się do Wielkiej Brytanii na nadchodzącą serię.
O byciu przyszłością Aussie Cricket
Od Australii i Labuschagne minęło dużo czasu. Jego kadencja jako „przyszłości australijskiego krykieta” jest tą, którą niechętnie akceptuje. „Myślę, że mam szczęście, że zakochałem się w tej grze w tak młodym wieku i że byłem bardzo nastawiony na to, co chciałem robić, odkąd miałem dwa lub trzy lata” – mówi. „Nie wiem, czy to normalne. W żadnym wypadku nie jestem normalny, ale myślę, że wiedza o swojej pasji i co chcesz zrobić ze swoim życiem jest bardzo satysfakcjonująca”.
Ale posiadanie naturalnego talentu to tylko część równania. W minionych latach Labuschagne był chwalony za etykę pracy, która wynika bardziej z miłości do gry niż czegokolwiek innego. „Myślę, że zawsze jako dziecko marzyłem o grze w krykieta testowego i marzyłem o zdobyciu setki testowej, zawsze marzysz o tych chwilach. Ale w tym było dużo ciężkiej pracy” – przyznaje. „To był proces trwający pięć, sześć, dziesięć lat, aby dotrzeć do miejsca, w którym jestem dzisiaj, i myślę, że byłoby niedbale siedzieć tutaj i mówić: „Nie, tego się nie spodziewano”. To było do przewidzenia. Postawiłem siebie, moje umiejętności i sposób, w jaki gram, ale podróż jest zupełnie inna niż to, jak marzysz o tym jako dziecko lub jak o tym myślisz.
O przetrwaniu najciemniejszego okresu w Aussie Cricket
Chociaż rozpamiętywanie przeszłości nigdy nie jest zdrowe, warto przypomnieć, że kariera Labuschagne prawie zawsze może być nieodłącznie związana z najciemniejszym momentem australijskiego sportu. Zawieszenie trzech kluczowych filarów zdewastowało stronę testową, ale jak mówi stare porzekadło, gdy jedne drzwi się zamykają, otwierają się kolejne. Mając rzadką okazję do umocnienia swojego miejsca w zespole z powrotem na stole, Queenslander chwycił go obiema rękami. Ale nietypowe podejście nie jest dla Labuschagne niczym nowym. W rzeczywistości okazało się, że jest to swego rodzaju znak towarowy.
„Zdecydowanie było wyjątkowe. Dwunasty zawodnik Australii, złapanie krótkiej nogi, jakbym dostał pierwszą okazję do gry w Australii po kontuzji kogoś innego, miałem tak wiele wyjątkowych przypadków” – mówi. „Zostałem wybrany po stronie australijskiej do wyjazdu do Indii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Byłem następną taksówką z rangi i nie skorzystałem z okazji i musiałem wracać do domu. Było tak wiele szczytów i zakrętów, to była naprawdę niesamowita podróż. I to taki, którego nigdy byś nie zmienił. Myślę, że twoja własna podróż jest dla ciebie zawsze wyjątkowa i fajnie jest mieć ścieżkę, która jest dla ciebie charakterystyczna i wyjątkowa”.
Świadectwem imponującej postawy i etyki pracy Queenslandera jest to, że udało mu się nie tylko utrzymać swoje miejsce po powrocie Smitha, Warnera i Bancrofta, ale także przewyższyć to, czego od niego oczekiwano. Chociaż można argumentować, że mroczne dni były w jakiś sposób przypadkowe dla Labuschagne, prosty fakt pozostaje faktem, że możliwości są oferowane tym, którzy wkładają pracę, do czego powściągliwy Queenslander prawie nie chce się przyznać. „To było szczęście”, mówi, zanim szybko złapał się za język. „Nie ma szczęścia, ale mam na myśli, że to jest coś, nad czym pracujesz i fajnie, że to się opłaciło, kiedy rzeczywiście miałeś taką okazję.
Opłaca się, ma. W lutym Labuschagne otrzymał tytuł Australijskiego Testera Roku i chociaż spoglądanie wstecz na minione 12 miesięcy jest miłe, przyszłość rysuje się nieskończenie jaśniej.
W przyszłości
Wraz z powracającymi wielkimi nazwiskami i ugruntowanym solidnym rdzeniem, australijska strona wygląda na silną. W rzeczywistości, Labuschagne mówi, że poprzednie wyzwania pomogły wzmocnić połączenie zespołu. „Oczywiście po tym, jak wydarzy się coś ważnego, zawsze pojawia się trochę odpychania i wszystko staje się trochę bardziej intensywne, a potem pojawia się ten poziom zaufania, który się buduje. A wraz z pojawieniem się nowych graczy, a teraz mamy zaufanie do zespołu i jest to naprawdę miłe – mówi.
To coś, co zostanie wystawione na próbę w nadchodzących dniach. Nadchodząca seria ma pokazać, jak dobry naprawdę jest ten zespół, wywierając presję na Australijczyków. Ale jeśli jest jedna rzecz, której nauczyliśmy się z kariery odważnego pałkarza, to to, że odrobina presji może być jedyną motywacją, której potrzebujesz. Być może pod koniec tej trasy możemy wreszcie położyć kres pytaniu „Czy Marnus Labuschagne to przyszłość australijskiego krykieta?”.
Cztery wieki i średnio 60 lat, można śmiało powiedzieć, że przyszłość już tu jest.