2021-2022 to 100 lat marki Harley-Davidson w Australii i aby uczcić w dobrym stylu, zostałem zaproszony na 5-dniową przejażdżkę z Sydney do Melbourne, zatrzymując się po drodze u dealerów i poznając motocykle i ludzi, którzy produkują Harleya. -Davidson taka ikona kultury. Nasze wilcze stado na przejażdżkę było mieszanką kierowców Harley Owners Group (HOG), pracowników Harley-Davidson, mediów, inspirującego dżentelmena walczącego z rakiem mózgu oraz podnoszącego świadomość i gościa honorowego - Billa Davidsona. Bez względu na to, z jakich środowisk każdy z nas pochodził, łączyła nas wspólna pasja do dwóch kółek i otwartej drogi.
Mówią, że wiele można powiedzieć po uścisku dłoni osoby, a po przedstawieniu Billowi Davidsonowi jego wstrząs był tak autentyczny, jak firma motocyklowa, którą jego pradziadek współtworzył 114 lat temu. Podczas naszego pierwszego spotkania byłam mile zaskoczona, że wydawał się być tak samo podekscytowany naszą pogawędką jak ja.
Jako wiceprezes Muzeum Harley-Davidson w Milwaukee, wiedza Billa na temat Harleya-Davidsona była więcej niż obszerna. Rozmawialiśmy o wszystkim, od starych frontów springerowych, elektrycznego Harleya-Davidsona Livewire i 5-dniowej podróży, którą mieliśmy wyruszyć. Naprawdę pokazał głęboką pasję do Harleya-Davidsona, a przecież ma to we krwi. Szczerze, mogłabym rozmawiać z Billem cały dzień. Ale po tym, jak nasza pierwsza rozmowa dobiegła końca, zapewnił mnie o dalszych historiach i przekomarzaniu się, gdy już wyruszyliśmy w drogę.
Po szybkim spotkaniu i powitaniu z resztą naszej ekipy następnego ranka w Manly, wszyscy wzięliśmy nasze rowery z Harley-Davidson z Northern Beaches i ruszyliśmy w kierunku Canberry przez przewidywalny, frustrujący ruch w Sydney w godzinach szczytu. Dopiero po 10 minutach jazdy zauważyłem kontrolkę paliwa na moim Low Rider S i zdałem sobie sprawę, że nie mam szans na dotarcie do naszego pierwszego przystanku na paliwo. „Wiesz, dokąd idziesz, prawda? – zapytał Marcus, nasz menedżer floty. „Pewnie”. Powiedziałem nieprzekonująco… Stanwell Tops był jedyną rzeczą, która wydawała się wyróżniać w moich niewyraźnych wspomnieniach z odprawy jeźdźców, którą właśnie odbyliśmy. Kiedy skręciłem do parku narodowego i zacząłem nabierać tempa, szybko zdałem sobie sprawę, że być może wybrałem inną trasę niż główna paczka. Jazda była oszałamiająca, Low Rider S był świetną zabawą, a przypadkowa zmiana trasy okazała się frajerem.
Kiedy przybyłem do Stanwell Tops, grupa lokalnej grupy Harley Owners Group wydawała się być zdezorientowana w momencie mojego wejścia (i braku 40 innych Harley-Davidsonów). Kilka uścisków dłoni HOG później zapewniłem moich nowych przyjaciół, że Bill i kawaleria są blisko. - Myślisz, że Bill podpisze mój hełm? – spytał jeden z „świniaków” jak małe dziecko na boisku sportowym. Zaczynałem zdawać sobie sprawę, że to nie była twoja przeciętna firma motocyklowa.
Chłodny środowy poranek w Canberze dał mi szansę poznania jeszcze kilku chłopaków i dziewczyn, którzy tak bardzo pasjonowali się tą firmą, która jest tak zakorzeniona w naszej kulturze. Powody posiadania wydawały się różne, ale wydawało się, że istnieje stały temat wspólnoty, przynależności, a nawet celu. Przybywając do rodzinnego, Garaż Phila, Albury, wydawało się tylko wzmacniać to twierdzenie. Bill podpisywał wszystko, od przedramion po błotniki, a ludzie ustawiali się w kolejce tylko po to, by rzucić okiem na słynny rodowód. Kiedy obserwowałem kupowanie towarów na koncertach, stało się oczywiste, że ludzie, których Harley-Davidson nazywał swoją bazą klientów, wyglądali bardziej na prawdziwych fanów. Trudno mi wymyślić inną firmę motocyklową, która doświadczyła czegoś podobnego do tego poziomu poświęcenia. To było naprawdę niezwykłe.
Na czwartkowej odprawie dla kierowców przedstawiono kilka przełęczy górskich i zmianę roweru na nowy model Milwaukee 8-power King Special. Chociaż wizualnie prawdopodobnie nie był to mój wybór we flocie, nie mogłem nie dać się uwieść wygodzie, mocy i płynności zwinnego giganta. Król Dróg zdecydowanie utrzymywał, że jest własnym wężem, przedziera się przez mgłę w kierunku Victorii. Przystanek w Omeo był mile widzianym ręcznym odmrażaniem i kolejną zmianą roweru. Street Glide Special to moja kolejna próbka z menu Harley-Davidson i nic dziwnego, mój pierwszy motocykl z wbudowanym systemem nagłośnienia. Jazda z Omeo do Bright była wysublimowana. Siedzenie z tyłu paczki wyglądało hipnotyzująco, gdy nasza linia Harley-Davidsonów torowała sobie drogę przez góry w odcieniach szarości. Wybiegając po drugiej stronie, dzieliliśmy drogę ze 100 dziwnymi stadami bydła, z których niektóre wydawały się nie doceniać naszych V-bliźniaków dudniących po okolicy. Dzień zakończył się malowniczą przejażdżką wzdłuż rzeki, a gdy wjechaliśmy na Traralgon, przeskanowałem radio, aż znalazłem klasykę ABC i nakręciłem Czajkowskiego na kinowe przybycie.
Gdy przybyliśmy do Melbourne, trudno mi było sobie wyobrazić, jak blisko bankructwa Harley-Davidson było. Willie G i 12 innych inwestorów odkupiło firmę od AMF w 1981 roku i od tego czasu sprawiło, że firma rozkwitła. To właśnie te rodzinne korzenie i wytrwałość przyciągają Cię do tej ikony kultury i łatwo zrozumieć, dlaczego Australijczycy od 100 lat stosują poprzeczkę i tarczę. Ale o ile szanuję, skąd pochodzi Harley-Davidson, to właśnie kierunek, w którym zmierza firma, mnie ekscytuje. Celem jest 100 nowych modeli w ciągu 10 lat i jeśli zaangażowani decydenci są kimś podobni do Billa Davidsona, widzę tylko, że obchody trwają nadal.
We współpracy z Harley-Davidsonem.
Spodoba Ci się również:
Harley-Davidson Low Rider S: dokręć go