Recenzja Autoblow AI: ta męska zabawka erotyczna naprawdę jest do bani - Dziennik internetowy Men Life

Nigdy nie byłam wielką fanką robienia loda.

Nie znaczy to, że wychodzę i nie lubię, gdy ktoś zwraca na siebie uwagę ustną – kto tego nie robi – raczej, że to nie jest moje preferowane scenariusz seksualny.

Czy to brak zaangażowania? Ssanie? Czy po prostu nigdy nie miałem dobrego? (Mam, a warto powiedzieć, że ktoś, kogo nigdy nie miałeś dobrego lodzika, nie jest uważany za zarówno odstraszający, jak i wyzwanie).

Miałem trzeźwe i pijane lody, ekscytujące lody na jedną noc i zaangażowane lody w związkach, leniwe lody leżące na plecach i niebezpieczne lody z jazdy po autostradzie, lody z dziewczynami i chłopakami…

Lubię ich.

Ale nigdy ich nie kochałem.

Kiedy więc w tym tygodniu na moje biurko pojawiła się sztuczna inteligencja Autoblow, starannie zapieczętowana w plastikowym opakowaniu z opakowaniem, które zmieściłoby się wygodnie na półce każdego szanującego się sklepu z elektroniką (choć takiego z oceną X), nie byłam pewna, czy ja była jego zamierzoną publicznością.

Wiem, że moje ogólne nastawienie do robienia loda to nisza. Miałem przyjaciół płci męskiej, którzy potępiali moje opinie o skromnych ludziach, którzy nie kochają nic więcej niż akt seksualny, w którym nie robią absolutnie nic.

Posłusznie leżą na plecach, uśmiechając się jak kot z Cheshire, nabrzmiały kutas wyrzuca się w niebo, podczas gdy ich partner nurkuje pod prześcieradło (przypuszczalnie myśląc: „Przynajmniej możemy spać za pięć minut”).

Szczerze niewiele z tego czerpię.

Biorąc to wszystko pod uwagę, nie codziennie można spróbować seksu oralnego z robotem, a jeszcze rzadziej robi się to profesjonalnie, więc odrzuciłem moje z góry przyjęte poglądy i zabrałem się do pracy.

Autoblow AI jest pomysłem wynalazcy (i prawdopodobnie entuzjasty loda) Briana Sloana.

Nie jest to też jego pierwsza iteracja Autoblow. Sloan, były prawnik-biznesmen (gra słów zamierzona) przez lata wydawał różne wersje Autoblow, ale teraz sprzedaje dwa formaty za pośrednictwem swojego dedykowanego sklepu internetowego: Autoblow AI (299,95 USD) i Autoblow 2+ XT (179,95 USD).

AutoBlow 2+ XT jest smuklejszym, tańszym urządzeniem, ale w niczym nie ustępuje wersji AI. Jest łatwiejszy do przechowywania i lżejszy.

Nie ma jednak sekretnego składnika, który posiada jego starszy brat: inteligencji.

Sztuczna inteligencja, czyli dawanie użytkownikowi czegoś, czego z góry ustalony program nie może, i coś, co być może naprawdę intryguje prawdziwych lodzików: element zaskoczenia.

Mówiąc wprost, nigdy do końca nie wiesz, co dalej zrobi automatyczna sztuczna inteligencja, gdy wybierzesz tryb 10.

Autoblow AI również zachwala kolejną kluczową różnicę w stosunku do swoich poprzedników: jest znacznie cichszy. Częstą skargą dotyczącą poprzednich iteracji zabawki dla dorosłych było to, że była bardzo głośna.

Wróćmy jednak do dwóch liter, które sprawiają, że ta rzecz naprawdę nuci: „AI”.

Z dziesięciu ustawień, które są wstępnie załadowane do automatycznej sztucznej inteligencji (co za zdanie), dziewięć to mechaniczne, powtarzalne ruchy. Znajdziesz jeden (lub więcej), który ci się podoba, to martwy pewnik, ale to dziesiąte ustawienie, które stawia tego frajera o mile przed resztą.

Sloan wykorzystał uczenie maszynowe, które polegało na analizowaniu setek godzin pornografii z lodzikami, aby nauczyć się różnych technik i stylów. To jest klucz do dziesiątego ustawienia i powód, dla którego nigdy nie zrobisz tego samego lodzika dwa razy.

Po przeczytaniu tego wszystkiego, kiedy nadszedł mój czas, aby odpalić zaawansowaną technologicznie maszynę do beeju, byłem więcej niż odrobinę ciekawy.

Z perspektywy UX nie jest to najbardziej ergonomiczny masturbator. Nie jest ciężki, ale też nie jest lekki.

Wygląda też trochę jak Fleshlight z baterią, co jest nieco irytującym faktem, jeśli weźmie się pod uwagę, że musi być podłączony do gniazdka ściennego, aby działał (choć nigdy nie zabraknie mu mocy, gdy nie ma się świeżo baterie to jedna pozytywna strona tego).

Oznacza to, że nie jest tak przyjazny w podróży, jak wiele innych męskich zabawek erotycznych.

To powiedziawszy, kobiety od dawna cieszą się najpopularniejszym spin-offem skromnego dildo, wibratorem. Dlaczego my, faceci, nie mielibyśmy szukać innowacji w elektronicznej wersji nieożywionego męskiego masturbatora?

I z pewnością to jest innowacyjne: nie przypomina żadnej innej męskiej zabawki erotycznej – coś, co staje się oczywiste, gdy weźmiesz ją na przejażdżkę.

Pierwsza minuta lub dwie czują się niekomfortowo. Nie fizycznie – w końcu jest naukowo zaprojektowany, by sprawiać Ci przyjemność. Ale trzymanie maszyny, której przewód zwisa z końca nad gołymi kolanami, podczas gdy wyciskasz lubrykant na jej zastępcze wargi, zajmuje chwilę, aby się przyzwyczaić.

Pokonałem to, włożyłem trochę porno BJ, nasmarowałem się (zarówno ja, jak i Riley - tak, oczywiście ją nazwałem) i ruszyliśmy.

Po wejściu do środka, że ​​tak powiem, łatwo jest zobaczyć (lub być może poczuć), że Autoblow gra swoją najsilniejszą stronę.

Jego wewnętrzne ruchy ożywają i głaszczą, pieszczą i wytwarzają ssanie w harmonii i nie przypomina to loda czy, ale jak to? powinnam.

Odczucie silikonu jest (wystarczające) realistyczne, a ruch pierścienia wokół silikonowej tulei, pulsujący w przód iw tył, jest niezwykle delikatny i przyjemny; nie wydaje się, że dostajesz nadgarstek z R2D2, nawet jeśli może to wyglądać w ten sposób.

I nie ma zębów: kolejne zwycięstwo.

Kolejną naprawdę sprytną funkcją jest przycisk pauzy, który pozwala zatrzymać wszystkie ruchy po naciśnięciu, umożliwiając użytkownikowi ćwiczenie krawędzi.

Jest to nie tylko dobre tylko dlatego, że fajnie jest rozciągnąć szykowną laskę, kiedy czas na to pozwala, ale także świetne narzędzie dla osób cierpiących na przedwczesny wytrysk.

Szacuje się, że jest to powszechna dolegliwość u mężczyzn (aż do jednego na trzech) i chociaż niektóre leki na receptę działają, „trening brzegowy” z takimi narzędziami, jak ten, pozwolił niezwykle dużej liczbie mężczyzn przezwyciężyć ich PE, i to przy długotrwałym -terminowe wyniki.

Ale wracając do robota loda.

Bez względu na ustawienie, jakkolwiek go użyjesz, przyjdziesz. To przyjemność, dosłownie, a czasami śmieszne, choć zawsze pochlebne recenzje, które pojawiają się na ich stronie, są zrozumiałe.

To jest do bani. I to jest niesamowite.

Używałem Riley od tego czasu dwa razy sam, a raz z moim partnerem, który uważa, że ​​to zabawne, ale zabawne i pomysłowe.

I cieszę się, że ją trzymam.

Jeśli lubisz robienie loda, pokochasz Autoblow AI. Jeśli nie lubisz robienia loda, pokochasz Autoblow AI. Jeśli nigdy nie miałeś loda, a zatem nie masz nic do porównania z Autoblow AI, nadal pokochasz Autoblow AI.

Ponieważ chociaż sztuczna inteligencja Autoblow ma na celu replikowanie często chwalonego lodzika, używanie go nie jest w rzeczywistości całkiem to samo, co robienie loda.

Założę się, że tak jest lepiej.

wave wave wave wave wave