Jeśli jego wątpiący pojawili się w serii finałów NBA 2021-2022, dwukrotny NBA MVP Giannis Antetokounmpo uciszył ich. Grecki Freak popisał się oszałamiającym występem w meczu 6, dominując grę z potwornymi 50 punktami, 13 zbiórkami i pięcioma blokami, gdy jego Milwaukee Bucks pokonał Phoenix Suns 105-98. Co więcej, zwycięstwo sprawiło, że Bucks zdobyli mistrza przed swoją publicznością, dokładnie 50 lat po wygraniu ostatniego.
W huśtawce między dwiema najlepszymi drużynami NBA, Antetokounmpo okazało się różnicą. Dynamiczny na obu końcach parkietu, zeszłoroczny MVP zrobił prawie wszystko. „Ten tłum wybuchł. Giannis Antetokounmpo z jednym z najbardziej kultowych występów w historii finałów NBA” – powiedział komentator Mike Breen.
Dzięki występowi w Game 6 Antetokounmpo stał się dopiero siódmym graczem, który zdobył 50 punktów w meczu finałowym NBA. Dołączył także do Ricka Barry'ego jako drugi gracz, który rozegrał trzy 40-punktowe mecze w serii finałów NBA. Jednak najbardziej zaskakującą częścią pokazu gry 6 Antetokounmpo był jego procent rzutów wolnych.
W trakcie play-offów dwukrotny MVP był krytykowany za słabe rzuty wolne i zbyt długie przebywanie na linii. Niesławne odliczanie stało się drwiną, która odbiła się echem w całym kraju, ale kiedy gra była na granicy, Giannis roześmiał się ostatni. Historycznie kiepski strzelec z rzutu wolnego zdobył imponujące 17 z 19 prób, co było jego najlepszym wynikiem w play-offach i wystarczająco, by uciszyć krytyków.
Dla Milwaukee zwycięstwo przypieczętowało triumfalny rok. Pomimo wątpiących kwestionujących mentalność Giannisa, seryjne strzelanie Krisa Middletona i zdolność trenera Mike'a Budenholzera do popełnienia przestępstwa, zespół przeszedł. Po drugiej stronie boiska była to jednak rozdzierająca serce strata. Długoletni Point God Chris Paul boleśnie stracił pierwszeństwo w mistrzostwach NBA, a debiutujący w playoffach Deandre Ayton i Devin Booker nie byli w stanie poruszyć igłą pomimo wielu dobrych występów.
Dla słońc, które wciąż gonią za pierwszym zwycięstwem, kolejne mistrzostwo to błaganie, ale dla greckiego dziwaka łupy. Nagrodzony trofeum Billa Russella dla najbardziej wartościowego zawodnika finałów NBA, występ Antetokounmpo przeszedł do historii. Nie tylko dołączył do grona LeBrona Jamesa i Ricka Barry'ego, jego wybryki w Game 6 były pierwszym 50-punktowym meczem finałowym NBA od czasu Boba Pettita w 1958 roku. Być może naprawdę jest nowy król w mieście.